sobota, 14 lutego 2015

Zostań niderlandystą, będziesz...

Dokołowaliśmy do miejsca, z którego zobaczyłem Christoffelberg. Góra na horyzoncie miała z tej perspektywy kształt wulkanu. Pojawiła się w owalnym oknie niczym oprawiona w nowoczesną ramę. Te trzysta siedemdziesiąt metrów góruje nad północną częścią wyspy, widać je nawet z płyty lotniska Hato. Pod słońce Christoffelberg wyglądała malowniczo i magicznie zarazem. Porośnięta krzewami i poskręcanymi od silnego wiatru drzewami przypominała z tej odległości pieprzowe owłosienie na głowie czarnoskórego niewolnika. Wyspa była niegdyś jednym wielkim targiem niewolników, a niedaleko Christoffelbergu zaczęło się ich powstanie pod wodzą Tuli.

(fot. J. Koch)

(fot. J. Koch)
Przy tylnych drzwiach siedziała stewardesa. Kiedy tylko wznieśliśmy się w powietrze, promienie słońca zaczęły padać od innym kątem i rozświetliły całą jej sylwetkę. Niebieski mundurek KLM-u przypominał mi w tej poświacie błękitną wodę opływającą rafy na południowo-zachodnim wybrzeżu, blond włosy przywodziły na myśl oślepiające karaibskie słońce, ciemne oczy zaś głęboką toń północno-zachodniego wybrzeża wyspy. I z jakimś dziwnym bezwstydem w ogóle nie czułem się zażenowany tymi banalnymi skojarzeniami, które przykryły ryk silników na pełnej mocy.

(fot. J. Koch)
Szefowa pokładu zabrała głos. Nie wiem, ale chyba ćwiczą na Curacao freediving, bo była w stanie na jednym dechu powitać nas w imieniu całej załogi, złożyć kilka ważnych oświadczeń oraz życzyć miłego lotu. Chyba tylko zmieniając język z angielskiego na niderlandzki wynurzyła się z piany słów i zaczerpnęła powietrza. Dwóch Holendrów za mną rozprawiało coraz głośniej. Padały imponujące procenty, liczby pracowników, przykłady restrukturyzacji. Jeden z nich mówił bardzo szybko. Słuchałem go z niejakim podziwem. Dla Holendra. Dla siebie. Że też ja się kiedyś tego języka nauczyłem! Po dwóch tygodniach w otoczeniu papiamento i miękkiego antylskiego niderlandzkiego ostra, chropawa, niemal charcząca wymowa tych biznesmenów wprawiała w zdumienie. Ale niczego nie żałuję: zostań niderlandystą, będziesz jeździć na Antyle!

(fot. J. Koch)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Trasa pomnikowa

Po Oranjestad spacerowałem dwukrotnie trasą pomnikową. Tak ją sobie nazwałem. W przestrzeń miasta wpisano szereg pomników - niekiedy miałe...