Okazuje się, że obsługa w hotelu przy lotnisku Tegel jest polska.
- Mam ich już na dziś dosyć. Wszystkich - zwierza się recepcjonista wyraźnie ucieszony na widok polskiego dowodu osobistego.
Już na lotnisku, przy check-in, pani za kontuarem szeroko się uśmiecha na widok polskiego paszportu:
- O! Dzień dobry! - mówi radośnie.
I załatwia mi lepsze miejsce w samolocie.
Berlin zdobyty!
Blog o podróżach na Antyle Holenderskie i osobistych wrażeniach, o zajęciach dla tamtejszych studentów i publicznych wykładach, o tym, co egzotyczne, i tym, co swojskie, choć dalekie.
sobota, 31 stycznia 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Trasa pomnikowa
Po Oranjestad spacerowałem dwukrotnie trasą pomnikową. Tak ją sobie nazwałem. W przestrzeń miasta wpisano szereg pomników - niekiedy miałe...
-
Wszystkie wyspy wchodzące w skład dawnych Antyli Holenderskich znajdują się w archipelagu tzw. Małych Antyli. Najlepszą, najbardziej poglądo...
-
Bardzo interesująca wizyta w Fundashon pa Planifikashon di Idioma ( ndl. Stichting voor Taalbeplanning ; hisz . Fundación para la P...
-
Jetlag znów. Ale jakby mniej dokuczliwy. Lepiej było zajmować się tylko Afryką Południową; mimo podobnej odległości, zostaje się przynajmn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz