niedziela, 7 maja 2017

A może początek był inny?

A może początek był inny? Może to nie moje dawniejsze zainteresowania czy nieodwzajemniona wizytami miłość do West (jak Holendrzy nazywali swoje zachodnie kolonie, a potem zamorskie obszary, Surinam i Antyle)? Może nawet nie list prof. Rutgersa w styczniu 2014 roku? Może decydująca była muszla, koncha właściwie, choć o tym wtedy jeszcze nie wiedziałem?

Muszlę w prezencie dostał mały Krzyś. Ofiarodawcą byli Suus en Jaap Oversteegenowie. Prof. Oversteegen, jeden z redaktorów słynnego czasopisma "Merlyn" (1962-1966), które wprowadziło w Holandii miejscową wersję close reading, promując przy okazji swoimi analizami wielu poetów, był z wykształcenia historykiem. Pewnie dlatego, choć uprawiał literaturoznawstwo i krytykę literacką, interesowało go także pisanie biografii. Ma na koncie monumentalną dwutomową biografię Coli Debrota. Tom pierwszy nosi tytuł In het schuim van grauwe wolken - Het leven van Cola Debrot tot 1948 ('W pianie szarych chmur - Życie Coli Debrota do 1948 roku'), drugi zaś Gemunt op wederkeer - Het leven van Cola Debrot vanaf 1948 ('Powrót upatrzony - Życie Coli Debrota po 1948 roku'). Biografią można nazwać także książkę Jaapa z 2000 roku pt. Herscheppingen. De wereld van Jose Maria Capricorne ('Przestworzenia. Świat Jose Marii Capricorna').

Sądzę, że kiedy odwiedziliśmy Oversteegenów (już nie w 't Wachthuis nad Renem, ale w położonym wśród wrzosowisk Vierhouten), pisał właśnie tę biografię. Pamiętam, że jeździł wtedy dość regularnie na Antyle. Krzyś bardzo się cieszył tą wizytą. Pamiętam bardzo dokładnie pierwszy dzień, nawet pierwsze minuty po przyjeździe. Potem Suus go rozpieszczała. Pewnie kiedy oglądał muszlę, wzbudził zainteresowanie gospodarzy. On sam nigdy jeszcze tak wielkiej nie widział. Muszelki nad Bałtykiem są takie jak i to nasze morze - piękne, lecz małe. Nie ma porównania z Karaibskim.  pewnie wtedy ujęty Krzysiową fascynacją Jaap podarował mu muszlę. Przywieźliśmy ją do Polski i odtąd jest z nami. Widomy znak Antyli. Leży na parapecie łazienki obok słoików z wymieszanymi muszelkami ze wszystkich mórz, nad którymi byliśmy.



Często na nią spoglądam. Teraz takiego cacka nie można już przywozić z Antyli. Można natomiast zabrać ze sobą kawałki drewna, które morze obrobiło i wyrzuciło na brzeg w Boka Tabla.



Więc może wszystko zaczęło się od tej muszli i szumu morza, który stopniowo wprowadzała do naszego domu?
Dziś Krzyś jest ze mną na Antylach i właśnie ma urodziny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Trasa pomnikowa

Po Oranjestad spacerowałem dwukrotnie trasą pomnikową. Tak ją sobie nazwałem. W przestrzeń miasta wpisano szereg pomników - niekiedy miałe...