Każda ze studentek - a w sumie miałem ich na Antylach prawie trzydzieści - ma trzy prace do przygotowania.
Po pierwsze mają napisać esej porównujący dwie książki z listy lektur. To zadanie ma na celu sprawdzenie ich akademickich sprawności w operowaniu pojęciami z nauk o literaturze. A tematem obu książek jest indywidualne przepracowanie traum związanych z kwestiami rasowymi i pokłosiem niewolnictwa na Antylach i w Stanach Zjednoczonych.
Drugie zadanie to przygotowanie prezentacji multimedialnej o książce z okresu kolonialnego. Adresatem mają być uczniowie szkół średnich, bo w końcu cały program tych studiów magisterskich ma profil nauczycielski.
Trzecie polecenie jest związane z introspekcją, bo ktoś, kto ma się zajmować oddziaływaniem na młodzież, musi sobie zdawać sprawę z tego, że sam może oddziaływać na siebie. Jest to zadanie z obszaru creative writing, czyli kreatywnego, twórczego pisania: mają za zadanie napisać wiersz o swoim ojcu. A to na Antylach, gdzie stosunki rodzinne bywają dość skomplikowane, temat bardzo wrażliwy i niekiedy wysoce drażliwy.
No i uzmysłowiłem sobie, właśnie teraz, kiedy już zaczynają spływać pierwsze zestawy prac zaliczeniowych, że muszę przecież dopowiedzieć coś do wpisu o moich antylskich studentkach i tym razem pokazać zdjęcia z Aruby i Curacao. Oto one. Najpierw selfie z Aruby:
(z lewej robiący selfie Rodney, zabezpieczający na Arubie technikę) |
A teraz już po kolei cała już upozowana grupa.
(studentki na Arubie - od lewej na pierwszym planie: Melinda, Helena, Esther, Ramona, Rieke, w rzędzie z tyłu: Natalie, Ludmila i Stephen) |
No i jeszcze taka focia:
(studentki na Arubie) |
(od lewej: opiekunka programu Ange Jessurun oraz studentki: Gina, Suhena, Giandra i Maya oraz ja, na pierwszym planie kucająca Sharlinda) |
Zwróćcie uwagę, że na ekranie w tle dołączyliśmy jeszcze pozostałe grupy z Aruby, Bonaire i Sint Maarten (Hillianthe, która była chora, tego dnia była na skypie, stąd osobny ekran)
No i nasza grupka na Curacao, tym razem z technikiem Nelem (w kraciastej koszuli):